Podwójnie pomidorowo - suszone pomidory i zupa pomidorowa
Suszone pomidory
Ostatnimi dniami zza okna dobiegają tylko dźwięki deszczu.
Jego zapach przenika wszystko. Tak samo jak on sam. Mimo, iż temperatura
utrzymuje się powyżej 0, przebywanie poza czterema ścianami nie należy do
najprzyjemniejszych.
Jednak dziś… promienie słoneczne cieszą oko, a
jasnoniebieskie bezchmurne niebo zachęca do wynurzenia się z domów i mieszkań.
No chyba, że patrzy się przez okna w naszym mieszkanku… By przez nie nie
patrzeć, otworzyłam je na oścież i… poszłam po płyn do szyb, by szybko je
przemyć.
Niestety – dużo słońca w mieszkaniu = duże okna = dużo mycia = na samą
myśl mi się nie chce, ale cóż zrobić.
I oto pierwszy leniwy dzień od dawna zamienił się w dzień
porządków. Zaczęło się od okien a poleciało równo po wszystkim. Okna – pranie –
kurze – podłogi – łazienka – trochę dekorowania – lodówka… a tam?
Pomidory,
które nie chcą już dłużej czekać. Tak to już jest, gdy kupuje się dlatego, że
opakowanie ½ kilogramowe wychodzi taniej w cenie na kilogram niż kupując
pojedyncze sztuki.
Po chwili namysłu postanowiłam zrobić suszone pomidory i
zupę pomidorową.
Dlaczego tak?
Suszone pomidory są ciekawym dodatkiem do wielu potraw, a
przede wszystkim – można je długo przechowywać. Czyli, hura! Nie wyrzucam
jedzenia.
A pomidorowa to wynik odpadków.
Wykorzystałam to co miałam, gdy chcecie zrobić więcej
podwójcie, potrójcie porcje.
- 6 podłużnych pomidorów
- 3 gałązki świeżego rozmarynu
- trochę soli
- trochę suszonych ziół prowansalskich
- oliwa z oliwek
Pomidory przekroiłam na pół i wydłubałam łyżeczką środek przerzucając
go do miski.
Wydrążone pomidory posypałam delikatnie solą, ułożyłam na
blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i włożyłam do piekarnika- temp. Ok 120
stopni, bo mniejszej nie ogarniałam, lekko uchylone drzwiczki (ok. 3-4h)
Gdy pozwijały się wystarczająco (nie na wiór), wyjęłam
delikatnie każdy skropiłam octem balsamicznym, przełożyłam do słoika razem z
rozmarynem i przyprawami, zalałam ciepłą oliwą z oliwek, zakręciłam słoik i
odwróciłam do góry dnem. I gotowe ;)
Pomidorową znowu gotuję na boczku (jakoś zawsze jest pod
ręką).
- wydrążone środki świeżych pomidorów
- puszka pomidorów w kawałkach
- mały kawałek wędzonego boczku
- mała garść marchewki pokrojonej w cienkie kawałki
- kostka rosołowa
- ziele angielskie
- liść laurowy
- odrobina cukru, soli i pieprzu
Gotujemy a na koniec, wyciągamy boczek, a resztę blendujemy
;)
gotowe*!
*można zajadać się samym kremem lub podać z makaronem (moja ulubiona wersja) bądź z ryżem.
Smacznego
Komentarze
Prześlij komentarz