Pączek Królewski
Tłusty Czwartek już jutro!
Jak Wasze przygotowania?
W tych pączkach utonęłam w zeszłym roku całkowicie! Cóż się dziwić były GENIALNE! Delikatne, rozpływały się w ustach!
Smażyłam je kilka dni!
Przetestowałam nawet jak będą smakować, gdy będą musiały przenocować przed zjedzeniem. Byłam w sporym szoku, że NIC nie straciły na smaku...
Nadenerwowałam się bardzo szukając przepisu na pączki, którego bym nie spartoliła.
Tak, dokładnie. Bałam się bardzo, że nie wyjdą. Dlatego przepis musiał być idealny.
Może wziąć ten od babci? A może od mamy?
Ostatecznie zdecydowałam się zmodyfikować przepis znaleziony w jednej z książek kucharskich ;)
Składniki na wersję gigant:
Żółtka, jajka i resztę cukru ubijałam na parze przez +/- 10min.
Resztę mąki wsypałam do dużej miski. Dodałam wyrośnięty zaczyn, a później masę jajeczną. Mieszałam na gładką masę. Pod koniec dodałam spirytus i ponownie wyrabiałam ciasto. Wyszło trochę klejące. Posypałam delikatnie mąką, przykryłam ścierką i odstawiłam do wyrośnięcia.
Po ok. 1 godzinie zabrałam się zaformowanie pączków. Ciasto nabierałam łyżką i formowałam kulki, które odkładałam na stolnicy, przykrywając od razu ściereczką aby nie wyschnęły.
Smażyłam na rozgrzanym tłuszczu w dużym garnku z obu stron Oleju musi być dużo, aby pączki swobodnie w nim pływały.
Idealne pączki powinny mieć jaśniejszy pasek po środku :) Pieczemy do suchego patyczka. A później pączki układamy na ręcznikach papierowych, aby tłuszcz ociekł.
Tak piekłam bez nadzienia ;) Po upieczeniu nadzienie nakładałam za pomocą szprycy. Następnie polukrowałam i posypałam posypką. Chyba znów jestem głodna!
Oj na pewno będę wracać do tego przepisu!
Na zdrowie ;)
Jak Wasze przygotowania?
W tych pączkach utonęłam w zeszłym roku całkowicie! Cóż się dziwić były GENIALNE! Delikatne, rozpływały się w ustach!
Smażyłam je kilka dni!
Przetestowałam nawet jak będą smakować, gdy będą musiały przenocować przed zjedzeniem. Byłam w sporym szoku, że NIC nie straciły na smaku...
Nadenerwowałam się bardzo szukając przepisu na pączki, którego bym nie spartoliła.
Tak, dokładnie. Bałam się bardzo, że nie wyjdą. Dlatego przepis musiał być idealny.
Może wziąć ten od babci? A może od mamy?
Ostatecznie zdecydowałam się zmodyfikować przepis znaleziony w jednej z książek kucharskich ;)
Składniki na wersję gigant:
- 2,5 kg mąki pszennej
- 150 g drożdży świeżych
- 300 g cukru
- 1,5 l mleka
- 12 żółtek
- 3 całe jajka
- 2 opakowania cukru wanilinowego
- 1 aromat waniliowy
- 3 kieliszki spirytusu
- łyżeczka soli
Żółtka, jajka i resztę cukru ubijałam na parze przez +/- 10min.
Resztę mąki wsypałam do dużej miski. Dodałam wyrośnięty zaczyn, a później masę jajeczną. Mieszałam na gładką masę. Pod koniec dodałam spirytus i ponownie wyrabiałam ciasto. Wyszło trochę klejące. Posypałam delikatnie mąką, przykryłam ścierką i odstawiłam do wyrośnięcia.
Po ok. 1 godzinie zabrałam się zaformowanie pączków. Ciasto nabierałam łyżką i formowałam kulki, które odkładałam na stolnicy, przykrywając od razu ściereczką aby nie wyschnęły.
Smażyłam na rozgrzanym tłuszczu w dużym garnku z obu stron Oleju musi być dużo, aby pączki swobodnie w nim pływały.
Idealne pączki powinny mieć jaśniejszy pasek po środku :) Pieczemy do suchego patyczka. A później pączki układamy na ręcznikach papierowych, aby tłuszcz ociekł.
Tak piekłam bez nadzienia ;) Po upieczeniu nadzienie nakładałam za pomocą szprycy. Następnie polukrowałam i posypałam posypką. Chyba znów jestem głodna!
Oj na pewno będę wracać do tego przepisu!
Na zdrowie ;)
Komentarze
Prześlij komentarz