Pączki kładzione łyżką

...Na pocztówce starej widzę siebie sprzed stu lat
Jak w cukierni znowu pączka jem
Z cukrem pudrem przeszłość miesza się...

                             [Chłopcy z Placu Broni]


Pączki nie kojarzą mi się z cukiernią, a z feriami u babci. Babcia zawsze robiła porcję gigant. To był cały dzień przygotowań, by popołudniu z zapartym tchem oglądać jak się smażą w głębokim oleju. A później zajadanie jeszcze ciepłych. Oczywiście babcia krzyczała, żeby nie jeść, bo brzuszki będą boleć. Nas bolały tylko opuszki palców od zbyt ciepłych pączków.

Dnia pewnego przyjdzie moment, gdy poproszę Babcię o ten przepis. 

Na razie jeszcze trochę paczkowych eksperymentów! 



Składniki:
0,5kg mąki
250ml mleka
2 kieliszki wódki (lub spirytusu)
15dkg margaryny (lub masła)
10dkg cukru
3 jaja
2 żółtka
5dkg drożdży
sól
konfitura/powidła
tłuszcz do smażenia

Z 2 łyżek mąki, drożdży i letniego mleka zrobiłam rozczyn, odstawiłam do ruszenia. Jajka i żółtka ubiłam z cukrem. Połączyłam z przesianą mąką, rozczynem i spirytusem. Dodałam szczyptę soli. I wyrabiałam mikserem aż zrobiło się gładkie. Roztopiłam margarynę, dodałam do masy i dalej wyrabiałam. Przykryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia. Gdy wyrosło nabierałam łyżką i kładłam na rozgrzany tłuszcz. Smażyłam na lekko brązowy kolor z obydwu stron. Usmażone układałam na ręczniku papierowym żeby odciekł tłuszcz. Kiedy przestygły nadziewałam ja powidłami za pomocą szprycy. 

Wyszły przepyszne! Nie mogliśmy się od nich oderwać :) Żółciutkie w środku. Słodkie i maślane w smaku. Aż mi ślinka cieknie na ich wspomnienie :) Coś czuję, że będą się u nas pojawiać częściej niż tylko przy okazji Tłustego Czwartku. 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty