Plyndze (placki ziemniaczane)
Uwielbiam plyndze! Aż się cała trzęsę na te placuszki. Jednak ręczne tarcie kilograma ziemniaków bądź więcej na tarce to naprawdę nic najprzyjemniejszego. Trze człowiek pyrę za pyrą a masy nie przybywa... Raz na jakiś czas można zrobić.
A gdy się ma malakser można i częściej ;) Zawsze mi się wydawało, że w smaku będą zupełnie inne od tych tartych ręcznie. Pomyłka! Są równie smaczne :) Ale o wiele szybsze w przygotowaniu. Okay, mi zajęły tym razem mnóstwo czasy, gdyż nie wiedziałam jak zmontować malakser :p hihihih aż wstyd ;)
Sporo osób je na słono, u nas zawsze na słodko. Może kiedyś się przełamię do przygotowania słonej wersji ;)
wykorzystałam:
ok. 1 kg ziemniaków
2 jajka
1 czubata łyżka mąki pszennej
1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
szczypta soli
olej do smażenia
Ziemniaki obrałam, opłukałam i przepuściłam przez malakser. Od startych ziemniaków odlałam nadmiar wody (? soków?) dodałam jajka, mąki oraz sól i wymieszałam. Rozgrzałam olej na patelni i łyżką nakładałam małe, cienkie porcje. Smażyłam na złoto.
Zajadaliśmy posypane cukrem.
Mniami pychota!
Wyglądają obłędnie. U mnie w domu też jadamy je na słodko i nie wyobrażam sobie inaczej :)
OdpowiedzUsuńU mnie i na słodko ( +śmietana i cukier) sie jadało i bez niczego ale pamietam cebule w składzie ;) no ale to były placki ziemniaczane :* mówiłam smaka mi robisz. Pewnie jutro zrobię.
OdpowiedzUsuń